piątek, 8 lutego 2008

Szpital :(

Niestety znowu musieliśmy iść do szpitala. Natuś dalej walczył z żółtaczką. W nocy z poniedziałku na wtorek podskoczył mu poziom bilirubiny i trzeba było wznowić naświetlania. Tym razem było jeszcze gorzej, bo nie mogłam z nim leżeć, a jedynie dochodzić do niego. Leżałam dwa piętra niżej i całe dnie spędzałam na korytarzu przed drzwiamy gdzie trzymano mojego synusia. Nie będę już nawet pisać o ordynardych pielęgniarkach i niemiłym personelu, powiem jedynie, że pobyt w szpitalu to prawdziwy koszmar i mam nadzieję, że już tam nie wrócimy, choć niestety musismy się liczyć z taką ewentualnością. Dzisiaj wypisano nas do domu i cieszę sie z tego ogromnie.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Solardew, trzymam kciuki, zeby wszystko bylo dobrze! Nie martw sie, najwazniejsze, ze juz jestescie w domu :)
Pozdrawiam cieplutko :)

Anonimowy pisze...

to okropne, co piszesz, jednak, niestety, prawdziwe...bardzo smutne, że takie traktowanie człowieka ma miejsce w szpitalu, gdzie akurat człowiek człowiekowi powinien być pomocą...w końcu do licha, chyba nikt ich do wybrania tego akurat zawodu nie zmuszał? Pozdrawiam Was.

Anonimowy pisze...

Straszne:( Dobrze że już jesteście w domu, oby na dobre! Trzymajcie się:)

Anonimowy pisze...

Obyście jak najszybciej wróciły.
Pozdrawiam:))