
poniedziałek, 28 kwietnia 2008
blog...fotograficzny?
I tak jakoś samoczynnie, blog ten zmienił swoją tematykę, z niewiadomo jakiej na zdjęciową :) Dzisiaj dostałam od mojego męża nowy obiektyw: super jasny 50mm f/1.4 plus dwa genialne filtry. Poniższe zdjęcia robione jeszcze były "starym szkłem".

niedziela, 27 kwietnia 2008
"Sen Kasandry" Woody Allen

Dwóch młodych i przystojnych braci marzy o życiu na wysokim poziomie. Niestety ani jeden, ani drugi nie wydaje się być w przysłowiowym czepku urodzony, mało tego, talentu i sprytu do osiągniecia zawodowego sukcesu też im brakuje. Jeden z nich to wieczny hazardzista, który właśnie przegrał zawrotną sumę pieniędzy, a drugi, wiecznie inwestujący w plajtujące inwestycje, szaleńczo zakochał się w młodej, "kosztownej" aktorce. Cała nadzieję pokładają w swym bogatym wuju, którego matka wychwala pod niebiosa i stawia za wzór każdemu kogo napotka. Wuj, a i owszem pieniądze dla siostrzeńców chętny jest wyłożyć, ale za małą przysługę...morderstwo człowieka, który stanął mu na drodze ku jescze większemu bogactwu.
Przyznam szczerze, że film nie należy do najlepszych, a już na pewno nie poprawi Wam humoru. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że do myślenia też niekomu nie da, bo temat jest oklepany i pospolity,a sam Allen nie wnosi nic nowego ani odkrywczego. I jedyne co w tym filmie jest naprawdę dobre do kracja Colin'a Farrell'a,który z polotem stworzył postać alkoholika- hazardzisty, którego wyrzuty sumienia psują całą uknutą intrygę.
Jednym słowem filmu nie polecam, no chyba, że już się bardzo nudzicie i nie macie co zrobić z wolnym czasem , ale i tak radzę ten wybór przemyśleć.
sobota, 26 kwietnia 2008
Wsiąkłam...
Jak było do przewidzenia fotografia wciągnęła mnie tak, że z aparatem już się nie rozstaję. Przedwczoraj urządziłyśmy sobie z Martą sesję fotograficzną i było bardzo...ekstremalnie. Pozazdrościłam jej tych zdjęć i dzisiaj zrobiłam powtórkę, tym razem z nami w rolach głównych. Oto efekt:
Na blogu Marysi i Sebastiana Paszkiewicz, których bardzo lubię i pozdrawiam, znalazłam link do zdjęć Jessici Claire. Oglądałam je przez kilka dni, są rewelacyjne! Swoją drogą ciekawe kiedy u nas śluby będą organizowane z takim rozmachem i wyczuciem stylu.
Na blogu Marysi i Sebastiana Paszkiewicz, których bardzo lubię i pozdrawiam, znalazłam link do zdjęć Jessici Claire. Oglądałam je przez kilka dni, są rewelacyjne! Swoją drogą ciekawe kiedy u nas śluby będą organizowane z takim rozmachem i wyczuciem stylu.
czwartek, 24 kwietnia 2008
Opowieść zdjęciami malowana
Zamiast pisać jak dziś wyglądał mój dzień, postanowiłam go przedstawić zdjęciami.
Przed wyjściem do pani doktor
W poczekalni Natuś zapoznawał się z nową koleżanką. Niestety biedak tak się przejął, że strzelił sobie małą kupkę, której trzeba było się pozbyć.
Po całem stresującym dniu przyszedł czas na relaksacyjną kąpiel i jaśnie hrabia rozsiadł się w swojej wanience.
A po kąpieli cieplutki ręczniczek.
Jednym słowem niby zwykły dzień, ależ jaki cudownie radosny :)
Przed wyjściem do pani doktor
W poczekalni Natuś zapoznawał się z nową koleżanką. Niestety biedak tak się przejął, że strzelił sobie małą kupkę, której trzeba było się pozbyć.
Po całem stresującym dniu przyszedł czas na relaksacyjną kąpiel i jaśnie hrabia rozsiadł się w swojej wanience.
A po kąpieli cieplutki ręczniczek.
Jednym słowem niby zwykły dzień, ależ jaki cudownie radosny :)
środa, 23 kwietnia 2008
Oparłam się pokusie...ale tylko jednej
Planowałam zakupy w Empiku. Wyszykowałam się rano, już byłam gotowa, płaszcz i buty ubrane więc poszłam się pożegnać z Natanem. Mały spojrzał na mnie i zaczął gadać po swojemu tak, że kolana mi zmiękły i pomyślałam: "Po co mi kolejne książki, skoro poprzedni stosik jeszcze nie został nawet ruszony. Pogoda cudna, mały rozweselony, nie ma co latać po mieście, lepiej pospacerować po parku". I tym sposobem zamiast kupować książki zaliczyliczyliśmy z synusiem bardzo długi spacer. A że nóg nie czułam po powrocie postanowiłam sobie zrobić mała przyjemność - kawa z Baileysem - to był strzał w dziesiątke. Gdyby mi starczyło czasu to bym się pokusiła o kawę z granitą, ale moe następnym razem.
I tym sposobem oparłam się jednej pokusie, ale pofolgowałam sobie w innej:)
I tym sposobem oparłam się jednej pokusie, ale pofolgowałam sobie w innej:)
niedziela, 20 kwietnia 2008
Silna wola
Silna wola, czyli coś, czego mi brakuje. Powiedzcie czy też czasami czujecie się bezsilni/ne wobec swoich nałogów? Ja mam dwa, z którymi chętnie bym zerwała. Pierwszy to pożeranie słodyczy w każdej ilości. Uwielbiam wszystko co słodkie i właściwie nic innego bym nie jadła całymi dniami. Jedynie podczas ciąży byłam w stanie się wyrzec tego dobra, bo nadrzędne było zdrowie dziecka. Szkoda, że o swoje zdrowie jakoś nie jestem w stanie tak zadbać. Mój mąż pochłanie te słodkości razem ze mną. Jest w tym nawet lepszy ode mnie, ale farciarz ma lepszy metabolizm, co niestety widać (niestety dla mnie). Drugi nałóg/słabość to kupowanie książek. Wydaje na nie sporo pieniędzy. I nawet, może by to było jeszcze w miarę normalne, ale tempo ich kupowania jest szybsze niż czytanie, zatem jest cała masa książek, które czekają na swoją chwilę i ta cała masa książek powoli nie znajduje już miejsca w naszym mieszkaniu. Są dosłownie wszędzie: na pólkach, na komodach, w garderobie i pod stolikiem do kawy...nie wiem gdzie pomieszcze kolejne.
Dzisiaj udało mi się oprzeć jednej pokusie. Pierwsza część dnia spędziliśmy w Empiku. Już miałam w dłoniach "Panią wyrocznię" Margaret Atwood, już zmierzałam z nią do kasy, gdy jednak zwyciężył zdrowy rozsądek ( i fakt, że to wydanie nie było zbyt zachęcające). Niestety przeglądając gazety nie oparliśmy się drugiej pokusie i zamówiliśmy pyszną tartę z gruszką, mało tego od czasu powrotu usilnie poszukuję przepisu na takową w Internecie...ehh.
Po egoistycznym spędzeniu czasu w Empiku wybraliśmy się na spacer z Juniorem. Czy Wy też tak kochacie kwitnące drzewa? Oto dwa zdjęcia z dzisiaj.
Dzisiaj udało mi się oprzeć jednej pokusie. Pierwsza część dnia spędziliśmy w Empiku. Już miałam w dłoniach "Panią wyrocznię" Margaret Atwood, już zmierzałam z nią do kasy, gdy jednak zwyciężył zdrowy rozsądek ( i fakt, że to wydanie nie było zbyt zachęcające). Niestety przeglądając gazety nie oparliśmy się drugiej pokusie i zamówiliśmy pyszną tartę z gruszką, mało tego od czasu powrotu usilnie poszukuję przepisu na takową w Internecie...ehh.
Po egoistycznym spędzeniu czasu w Empiku wybraliśmy się na spacer z Juniorem. Czy Wy też tak kochacie kwitnące drzewa? Oto dwa zdjęcia z dzisiaj.

piątek, 18 kwietnia 2008
My Dad is stronger than your Dad
czwartek, 17 kwietnia 2008
Do przeczytania
Wczoraj przyszło moje nowe zamówienie z Empiku. Piękne, nowiutkie, pachnące. "Dom w Riverton" odnalazłam całkiem zapomniany i odłożony na półkę, gdyż nie zdążyłam go doczytać przed porodem, a teraz planuję się za niego zabrać. Poza tym Empik znowu obdarował mnie bonami rabatowymi i to aż dwoma...wodzi mnie na pokuszenie strasznie i kto wie, może jeszcze coś niebawem zamówię :)
środa, 16 kwietnia 2008
Niebiesko mi
Mój synek jest teraz na etapie tworzenia sobie swojego własnego języka, którym się komunikuje ze wszechświatem. Obecnie na topie jest "Eu, eu", pojawia się też "agu, agu". Zaszczyca tą konwersacją najczęściej obrazki, które ma namalowane w wózeczku, bądż swoje zabawki. Oczywiście rodzice pieją z zachwytu nad każdym nowym słowotworem :)
poniedziałek, 14 kwietnia 2008
O kolejnej książce i nie tylko...

Tymczasem, dzisiaj ledwo widzę na oczy. Ubiegłą noc spędziliśmy z moim mężem na dyskutowaniu nad wyższością Gimpa nad Photoshopem Elements, tudzież odwrotnie. Bezskutecznie próbuję się nauczyć robienia jednego efektu ze zdjęciami i już po nocy mi się śni ten nierozwiązany dylemat...ehhh, faktycznie fotografia wciąga.
sobota, 12 kwietnia 2008
Sweet
piątek, 11 kwietnia 2008
Milk builds this body
czwartek, 10 kwietnia 2008
Misz masz

Dwa wnętrze, które możecie znaleźć na stronie Anthropologie bardzo mi się spodobały, więc zamieszczam do podziwiania.


I oczywiście jeszcze inspiracje fotograficzne. Polecam do obejrzenia zdjęcia Sary Remington i Matta Armendariz. Cudne!
wtorek, 8 kwietnia 2008
Tematyka dalej dzieciowa
Faktycznie, tematyka mojego bloga uległa ostatnio znacznej zmianie. Mnie, ten fakt nawet nie dziwi, biorąc pod uwagę, że mam w domu tak wdzięcznego modela.Już niebawem z wizytą szykuje się również koleżka Natusia, mały Tomcio. Zdjęć będzie wkrótce sporo, ale mimo wszystko obiecuję niedługo kilka niedzieciowych postów.
Tymczasem śliczna rączka mojego synka
Tymczasem śliczna rączka mojego synka

poniedziałek, 7 kwietnia 2008
niedziela, 6 kwietnia 2008
Mój nowy przyjaciel
piątek, 4 kwietnia 2008
Wroclove :)
wtorek, 1 kwietnia 2008
"Coś pożyczonego" Emilly Giffin

Książka o zdradzie,przyjaźni i miłości. Czyta się ją szybko i łątwo. Choć mimo to uważam, że na czyimś nieszczęściu szczęścia się zbudować nie da, to w tej powieści, aż chce się trzymać kciuki za główną bohaterkę. Pewnie na tym polega fenomen tej książki, że wiele kobiet z przyjemnością zawsze marzyło, żeby utrzeć nosa zarozumiałym ślicznotkom, a tutaj właśnie można się dać ponieść takim fantazjom.
Subskrybuj:
Posty (Atom)