sobota, 5 stycznia 2008

Dopada mnie...

Od początku ciąży mam okropne koszmary i inne, zadziwiające swą obrazowością sny. To podobno normalne w tym stanie, gdyż podczas snu podświadomość wreszcie ma okazję wyrzucic wszystkie swoje obawy. Tak jak unikałam robienia jakichkolwiek podsumowań ubiegłego roku tak nie mogę się opędzić od myśli, które każą mi podsumować swoje życie w tej właśnie wyjątkowej chwili, kiedy stoję na pograniczu czegoś nowego i całkowicie nieznanego. Zapewne jest wiele przyszłych matek, które nie mają takich dylematów, albo nawet, które uznałyby moje rozważania za przejaw egoizmu, ale po prostu nie jestem w stanie o tym nie myśleć. Jak bardzo zmieni się moje życie? Czy to znaczy, że już niedługo będę musiała porzucić wszystko co sprawia mi przyjemność, wszystko co lubię dla tego Małego Czlowieczka, który być może już za dwa tygodnie zawładnie całkowicie naszą codziennością? Patrzę na wszystkie sprzęty, które dla niego zgromadziliśmy, na śliczne łóżeczko, huśtawkę i inne akcesoria i ogrania mnie przeraźliwy lęk, że nie dam sobie rady. Tych obaw jest tak dużo, że wymienianie ich tu nawet nie ma sensu. W takich chwilach zamykam oczy i myślę o tym jak cudownie byłoby teraz uwolnić się od wszystkich zmartwień. Jak wspaniale byłoby móc przejść boso po plaży i czuć całkowitą wolność, albo móc zmoknąć w deszczu nie bojąc się przeziębienia i z beztroską spoglądać w przyszłość.



Zdjęcia są autorstwa Blue Onion

Ale tak naprawdę, to już sobie nie wyobrażam jakby życia bez tej małej istoty, która póki co nadal noszę pod sercem...

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

to co było będzie wracało stopniowo od jakiegoś momentu życia dziecka(chociaż nie wszystko i nie takie samo), a to co będzie jest wielką nauką o sobie samym. Poradzisz sobie, bo nie Ty pierwsza i nie ostatnia. Nie jesteś sama przecież. Ucałowania Kochanie. ACH.

Solardew pisze...

:)

Anonimowy pisze...

Wcale się nie dziwię że tak myślisz, pewnie ja miałabym tak samo.