niedziela, 6 stycznia 2008

"Gliniana Biblia" Julia Navarro

Choć to całkiem okazałe tomisko to poszło mi z tą książką bardzo szybko. Nie powiem, wciąga. Co prawda porównywanie jej do "Kodu Leonarda da Vinci" zdaje się być stanowczo daleko posunięte jednak tym, którzy szukają czegoś wciągającego na długie zimowe wieczory mogę tę książkę z czystym sumieniem polecić. Faktycznie zgadzam się z jakąś przeczytaną gdzieś recenzją, że autorka przesadziła trochę z ilośćią wątków, która to w szczególności na początku jest trudna do ogranięcia, ale nie było tak źle.

A skoro już jesteśmy przy książkach, to czy sprzedajecie swoje na Allegro? Zaczęłam się nad tym poważnie zastanawiać, od kiedy to nasze pólki zaczęły się uginać pod ich ciężarem, a mimo wszystko jest na nich cała masa książek, z którymi jakoś nie jestem emocjonalnie związana...

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

nie sprzedaję, ale czasem wymieniamy się jakąś książką z Judyttą, co jest niezłym pomysłem. Mnie nie zależy na zarobku, to może dlatego, bo wiem, że sporo osób sprzedaje dla kasy na nowe książki.
Pozdrawiam z zaśnieżonej W-wy.

Solardew pisze...

Muszę przemyśleć tą ewentualną sprzedaż. U nas we Wrocławiu też śnieży i strasznie ślisko, a ja w domku z herbatką zaczynam kolejną książkę :)

Monika Badowska pisze...

Solardew,
czasami, choć rzadko sprzedaję. Gdybyś podjęła decyzje o wystawieniu książek na aukcje, podaj mi proszę linkę siebie, może coś kupię:)
Pozdrawiam, dziś jeszcze z Warszawy;)))

Solardew pisze...

Jasne, jeśli tylko się zdecyduję na pewno tak zrobię :)
Pzdrawiam z wrocławia

Anonimowy pisze...

W miarę regularnie staram się pozbywać wszystkiego z czym nie odczuwam emocjonalnej więzi. Jest to też rodzaj mojej osobistej zemsty na książkach, których nie lubię, które mi sie nie podobały. Od razu lepiej się czuje, gdy znikną mi z oczu. Poza tym lubię widok pustego miejsca na półkach, które można czymś nowym zapełnić. Gdyby jeszcze procedura sprzedawania na allegro nie była taka upierdliwa. Ta konieczność chodzenia na pocztę. Bleee ;)

Anonimowy pisze...

Nie kupuję zbyt wielu książek więc o miejsce się nie martwię.
Natomiast po jakimś czasie niektóre pozycje oddaję do biblioteki bądź wymieniam się.