środa, 23 kwietnia 2008

Oparłam się pokusie...ale tylko jednej

Planowałam zakupy w Empiku. Wyszykowałam się rano, już byłam gotowa, płaszcz i buty ubrane więc poszłam się pożegnać z Natanem. Mały spojrzał na mnie i zaczął gadać po swojemu tak, że kolana mi zmiękły i pomyślałam: "Po co mi kolejne książki, skoro poprzedni stosik jeszcze nie został nawet ruszony. Pogoda cudna, mały rozweselony, nie ma co latać po mieście, lepiej pospacerować po parku". I tym sposobem zamiast kupować książki zaliczyliczyliśmy z synusiem bardzo długi spacer. A że nóg nie czułam po powrocie postanowiłam sobie zrobić mała przyjemność - kawa z Baileysem - to był strzał w dziesiątke. Gdyby mi starczyło czasu to bym się pokusiła o kawę z granitą, ale moe następnym razem.

I tym sposobem oparłam się jednej pokusie, ale pofolgowałam sobie w innej:)



3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ten nowy system wartości jest taki pięknie oczywisty, prawda? :)

Solardew pisze...

żebyś wiedziała :)

Anonimowy pisze...

Nie ma to jak dobra pokusa.
W sumie z poprzedniego swojego stosiku też mam nie przeczytaną ksiązkę ale wychodzę z założenia ze kiedyś ją przeczytam.

Zresztą najwięcej czytuję z bibliotek ( niedawno zaczęłam kupować więcej pozycji a wcześniej głownie w antykwariatach nabywałam i często lądowały później w podarunku bibliotece.)