Tak właśnie wygląda teraz moje życie.
Ja i Natuś jesteśmy w fazie docierania się, choć gdybym chciała uściślić to powinnam napisać, że ja jestem w fazie dostosowywania się do jego rytmu dnia. Tym sposobem nie mam czasu właściwie na nic innego. Zapomniałam już jak wygląda rynek Wrocławia i jego knajpki, zapomniałam jak to jest spędzić cały dzień na zakupach i uwiecznić go pyszną latte, zapomniałam jak to jest móc czytać ksiązki od rana do wieczora albo wybrać się z mężem do kina czy na kolacje.Całe szczęście, że nadrobiłam zaległości w czytaniu ulubionych blogów, a nawet odkryłam cudowne
zdjęcia. Polecam oczywiście kategorie "Interiors" (szczególnie pierwsze i ostatnie zdjęcie - po prostu boskie wnętrza) i "Food".
Nie zrozumcie mnie źle, jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie, nawet nie sądziłam, że macierzyństwo może być tak pięknym stanem. Próbuję jednak odnaleźć się w nowej sytuacji i staram się nie stracić siebie, bo przecież tak łatwo przestaje się myśleć o sobie, gdy pojawia się dziecko.