
Udało mi się przeczytać ostatnią część Harrego Pottera. Pisząc "udało się", nie mam na myśli, że trudno mi się tę książkę czytało, ale że zdołałam jakoś znaleźć na to czas.
Tak czy inaczej po jej przeczytaniu pomyślałam sobie, że cieszę się z faktu, że istnieją książki po których zawsze wiadomo czego się spodziewać. Biorąc do ręki każdy z tomów wyżej wymienionej serii byłam pewna, że nic nie jest mnie w stanie zaskoczyć. Podobnie było z ostatnią częścią. Domyślałam się rzecz jasna "happy endu",bo przecież dobro zawsze musi zwyciężyć i może właśnie dlatego czytało mi się każdą część z takim spokojem. Czasami dobrze jest ukoić nerwy przy dziecięcej lekturze i idąc tym tokiem myślenia zamówiłam sobie w Merlinie "Atramentowe serce".
4 komentarze:
a mnie jakoś ta magia nie bierze... od lat przymierzam się do Harrego, jak znajdę chwilkę, muszę pożyczyć tą książkę od siostrzńców... mam na myśli pierwszy tom:)
zgodnie z tym co napisałaś, mi z radkiem w trakcie maratonu filmowego z potterem pomyliły sie ze soba 3 i 4 czesc, na co nawet nie zwrócilismy uwagi, mimo, iż wcześniej je czytałam:)
Mnie "Harry Potter" nie pociaga, ale kibicuje goraco Twojemu czytelnictwu :) Zanim sie obejrzysz juz synek bedzie sie domagal, bys mu bajki czytala na dobranoc :)
Juz nawet zaczęłam je kolekcjonować :)
A co do różnych części Harrego Pottera to mi się też one mylą, mało tego zawsze się wkurzałam, że jak wychodził kolejny tom to już zapominałam co było w poprzednim :)
Prześlij komentarz