Na zdjęciu: Pati, Remik i ja.
piątek, 11 lipca 2008
Obżarstwo piątkowe.
W ramach naszych pracowych śniadań Remik uraczył nas dzisiaj pyszną bruschettą. Zioneliśmy po niej ogniem czosnkowym na kilometr, ale było warto. Poza tym nie ma to jak śniadanko w takim zacnym gronie.
Jakby tego było mało, na obiad wybraliśmy się do naleśnikarni. Było nas więcej niż na załączonym zdjęciu, ale tylko nasza trójka odważnie pozowała na tle tej rewelacyjnej mozaiki.
Na zdjęciu: Pati, Remik i ja.
A tutaj,ponownie, Pati, niektórym znana, jako Lukrecja Palpitacja I :)
W przerwach, rzecz jasna, zdarza nam się trochę popracować ;)
Na zdjęciu: Pati, Remik i ja.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
6 komentarzy:
Pauli!
Super zdjęcia, jak zawsze!
Ale będzie i "ale..." :P
1)ale... ja to zawsze minę trzasnę tępawą ;)
2)ale... co z tego, że się obżeram skoro wyglądam jak zagłodzona :]
3)ale... to przezwisko hahaha
4)ale... no dobra już nie zaśmiecam bloga!
To był super dzień, zresztą jak każdy z Wami :D
Pati:
1. ja też najiteligentniej nie wyszłam
2. nie przesadzaj, ja zostawiam prawie wszystko i wyglądam za dobrze więc się ciesz kobieto.
3. Przezwisko rewelacyjne, gratulacje dla Mariusza za kreatywność!
4. Nie zaśmiecasz.
Fakt dzien super, jak każdy. Do poniedziałku :)
A mi się średnio podobało ....
bruschette przesolone - Remigiuszuszu nie potrafi gotować,
ściana w naleśnikarni za zielona,
nie najadłem się barszczem ;-)
Hihi, nie no był wypas :]
Czekam teraz na wasze smakołyki :)
A na dole kotły już dla was szykują, za to postne ucztowanie! :)
Taka myśl przeszła przez głowę: czyżbyś była wegetarianką?
Fajnie to danie wygląda a czosnke bardzo lubię :))
Nie Judyttko, nie jestem wegetarianką, choc faktycznie tak sie składa, że nasze śniadanka sa głównie sałatkowe. Dokładamy sobie za to kalorii na obiadkach :)
Prześlij komentarz