piątek, 28 grudnia 2007

Moja wielka słabość



Jedną z moich wielkich słabośći są wnętrza. Od jakiegoś czasu wpadłam w nałóg przeglądania wszystkich magazynów na ten temat, a w szczególności upodobałam sobie Elle Decoration. I wszystko mogłoby się wydawać całkiem zdrowym zainteresowaniem oprócz jednego małego szczegółu. Otóż słabość ta przysparza mi wiele zakłopatania. Nie mogę wprost powstrzymać się od rozglądania się na wszystkie strony, kiedy odwiedzam swoich znajomych. Pewnie musi to wyglądać jakbym była jakimś wcibskim babskiem, ale ja to po prostu uwielbiam...a już półki z książkami cieszą się u mnie zdecydowanie największą popularnośćią.

Zdecydowanie nie podobają mi się majestatyczne wnętrza. Lubię łączone style, ciekawe rozwiązania, kontrowersyjne zestawienia kolorystyczne. Uwielbiam też biel, która króluje w stylu skandynawskim, do którego to pałam wielką i nieodwzajemnioną miłością. Nieodwazajemnioną bowiem bardzo trudno przenieś styl ten na nasze warunki. Połączenie starego z nowym to dla mnie strzał w dziesiątkę...niestety w naszym gniazdku musiałam zrezygnować ze wszystkiego co stare, bo mój mąż określa to jednym słowem: "fuj". A ja to wprost kocham, zobaczcie na przykład to wnętrze - dla mnie rewelacja (zresztą znalazło się ono kiedyś na okładce Elle). Oczywiście na Flickrze można znaleźć z tej dziedzinie wiele inspiracji, toteż coraz bardziej mnie kusi zrobienie jakiejś małej rewolucji w naszym mieszkanku :)

10 komentarzy:

Anonimowy pisze...

ciekawe, czy podobało by Ci się nasze mieszkanie...jest w dość nowoczesnym stylu. Ale półki dosłownie uginają się od książek;)

Solardew pisze...

Oj to na pewno by mi się podobało :) Tymczasem kupiłam dzisiaj "Zatrute życie" i nie mogę się oderwać...miałaś rację :)

Anonimowy pisze...

A jeszcze tej samej autorki polecam "Miłość zimniejsza od śmierci"...też ciekawa.

Solardew pisze...

O dzięki, bo miałam zamiar Cie właśnie podpytać o innej jej autorstwa :)

Monika Badowska pisze...

Soladrew,
pytałaś u Padmy o "Wyspę sprzątaczek". Przeczytałam,i recenzja jest u mnie: http://prowincjonalnenauczycielstwo.blogspot.com/2007/12/milena-moser-wyspa-sprztaczek.html
Pisałaś,że trudno dostać tę książkę - ja trafiłam na nią na półce bibliotecznej, zupełnie przypadkiem. I tobyło zdecydowaniedobre znalezisko;)

Solardew pisze...

Hej,
No to widzę,że koniecznie muszę poszukać tej książki u siebie w bibliotece. Swoja drogą wczoraj, kiedy tam bylam, zaskoczyla mnie pustka na półkach. Wygląda na to, że ludzie na święta wzieli się za czytanie :)

Anonimowy pisze...

Przeczytałam twoje wszystkie zapiski w dniu dzisiejszym w którym to pierwszy raz natknełąm się na twojego bloga.

Również czytałam tylko że parę dni wczesniej: "Dzieci cesarza" bardzo podobał mi się styl pisania autorki i mam nadzieję że wydadzą u nas jej inne pozycje, oby!!

Anonimowy pisze...

To powyżej to ja: Judytta

Solardew pisze...

Witam na moim blogu, ja Twojego też podczytuję czasami :) Chiara76 pisała u siebie, że masz dobrego nosa do książek, może coś mi polecisz?

Anonimowy pisze...

Cóż moge polecić?
Wystarczy do mnie zajrzeć.

Z kryminałów: Mankella, Camilleri, Donnę Leon.

Z sag rodzinnych "Mroczne sekrety" Adele Geras i "Dom w Riverton".


Coś z odmiennje kultury od naszej:

Preethi Nair " kolory miłości",
Jhumpa Lahiri.

Wazne tematy to: Judi Picoult


Biografie:

"Maria Antonina" oraz ta o Hilary Clinton.